Początkowi minionego tygodnia towarzyszyły opady śniegu połączone z silnym wiatrem (na Kasprowym Wierchu zanotowano porywy wiatru przekraczające 130 km/godz., a niżej okresowo intensywne opady deszczu. Wiatr odkładał śnieg na stokach zawietrznych, we wszelkich zagłębieniach, żlebach i kotlinkach, tworząc tam magazyny niezwiązanego z podłożem białego puchu. TOPR ogłosił II stopień zagrożenia lawinowego.
W poniedziałek, 30.11., i wtorek, 1.12., trwały rozmowy z osobami mogącymi mieć informację o poszukiwanym od 27.11. Michale Kaczmarku, który tego dnia wyszedł ze schroniska w Roztoce i słuch po nim zaginął. Sprawdzono zapisy monitoringu z Palenicy Białczańskiej i Morskiego Oka. Udało się ustalić, że najprawdopodobniej poszukiwany był widziany w rejonie Palenicy Białczańskiej, skąd podążał z 3 osobami w kierunku Wodogrzmotów.
Środa, 2.12.
Przed godz. 9 na poszukiwania w rejon Siklawy wyruszyła trójka ekipa ratowników. Tego dnia nie natrafiono na żaden ślad poszukiwanego.
Czwartek, 3.12.
Po godz. 8 z Centrali do Doliny Roztoki wyjechała 12-osobowa grupa ratowników, aby wraz ze strażakami i pracownikami TPN-u przeszukiwać rejon Roztoki. Druga, 6-osobowa grupa, miała za zadanie sprawdzić wodospady Wodogrzmotów i koryto potoku aż do Białki. I tym razem nie natrafiono na żaden ślad poszukiwanego.
Piątek, 4.12.
Opady mokrego śniegu, dodatnie temperatury w dzień i ujemne nocą, spowodowały zalodzenie szlaków, a pokrywa śniegu pokryła się warstwą lodoszreni. Zrobiło się ślisko. Na efekty takich warunków niestety nie trzeba było długo czekać
Tuż przed 12.30 do TOPR-u zadzwonił turysta informując, że podczas podejścia na Zawrat widział spadającą osobę, która najprawdopodobniej po śladach taterników zaczęła podchodzić pod wschodnią ścianę Zadniego Kościelca, a potem trawersowała w kierunku Zawratowego Żlebu. Wystartował śmigłowiec. Z jego pokładu ratownicy desantowali się w pobliżu oczekującego na pomoc (jak się okazało) mężczyzny. Po opatrzeniu poszkodowanemu założono trójkąt ewakuacyjny, następnie wraz z ratownikiem wciągnięto go windą na pokład będącego w zawisie śmigłowca i przetransportowano do szpitala. Turysta w wyniku poślizgnięcia na twardym śniegu i kilkunastometrowego upadku doznał stłuczenia klatki piersiowej, kończyn oraz otarć.
Sobota, 5.12.
O godz. 9.34 do TOPR-u zadzwonił turysta informując, że podczas podejścia szlakiem na Rysy jego kolega poślizgnął się i zsunął po stromych twardych śniegach w dół, zatrzymując się około 50 m nad Czarnym Stawem. Wystartował śmigłowiec. Z jego pokładu ratownicy desantowali się w pobliżu turysty. Po udzieleniu pierwszej pomocy i wciągnięciu windą na pokład będącego w zawisie śmigłowca, 25-letni turysta z Ożarowa Maz. został przetransportowany do szpitala. W wyniku uderzenia w wystające głazy doznał urazu kończyn, głowy, mocnych otarć, potłuczeń.
O godz. 12.40 do TOPR-u zadzwonił turysta informując, że podczas zejścia z Krzyżnego do Doliny Pańszczycy upadł i zsunął się po stromych twardych śniegach. W wyniku upadku doznał bolesnego urazu barku.
Po chwili kolejny telefon, od turysty, który wędrując w Dolinie za Mnichem poślizgnął się i upadł, uderzając głową w wystające kamienie. Ma mocno krwawiącą ranę głowy.
O 12.53 kolejny telefon od turysty, który widział, jak Zawratowym Żlebem zsunęła się jakaś osoba. Ponieważ turysta jest niedaleko, to podejdzie i poinformuje, czy potrzebna pomoc.
O 13.05 zadzwonił ponownie. Poza niewielkimi otarciami turyście nic się nie stało, o własnych siłach zejdzie do Murowańca.
O 13.17 następne informacja o wypadku. Tym razem w rejonie Świńskiej Przełęczy turystka poślizgnęła się i upadła, w wyniku czego wybiła bark. O 13.20 startuje śmigłowiec. Najpierw rozwozi ratowników na Krzyżne i do Doliny za Mnichem, następnie wraca do Zakopanego i zabiera ratowników na Świnicką Przeł. Następnie leci w rejon Krzyżnego i do Dol. za Mnichem skąd do szpitala przewozi kontuzjowanych turystów i ratowników, którzy udzielali rannym pomocy. Na przyszpitalnym lądowisku przekazuje rannych załodze karetki pogotowia, a śmigłowiec leci na Krzyżne, gdzie doszło do kolejnego wypadku. W czasie lotu do ratowników dociera informacja, że na Kozim Wierchu, po stronie Doliny Pięci Stawów znajduje się turysta, który w trudnych warunkach nie jest w stanie bezpiecznie zejść do Stawów. Śmigłowiec dolatuje do Żlebu z Krzyżnego, tam desantują się ratownicy, by udzielić pierwszej pomocy rannemu turyście, a śmigłowiec leci na Świńską Przeł. skąd zabiera do szpitala turystkę z kontuzją barku. Po przekazaniu rannej śmigłowiec zabiera kolejnych ratowników, którzy desantują się przy turyście na Kozim W., a maszyna dalej leci na Krzyżne, by stamtąd zabrać rannego turystę i udzielających mu pomocy ratowników. W drodze powrotnej śmigłowiec zabiera turystę i ratowników z Koziego W. i leci na Liliowe, gdzie doszło do kolejnego urazu. Tam podczas zejścia kierunku Hali Gąsienicowej urazu stawu skokowego doznała turystka. Ratownicy, którzy brali udział w akcji na Kozim W. desantują się na Liliowym, a śmigłowiec leci do szpitala, by przekazać rannych. O godz. 15.35 ponowny lot na Liliowe, po opatrzoną ranną turystkę i ratowników. O godz. 15.44 ratownicy z ranną na pokładzie, a śmigłowiec transportuje ranną do szpitala. Tuż przed 16 pojawiła się informacja od turysty, który dotarł do Murowańca, z prośbą o transport do szpitala, gdyż ma uraz stawu skokowego i o własnych siłach nie zdoła dojść do Kuźnic. Mężczyznę samochodem przetransportowano do szpitala.
Gdyby nie śmigłowiec, transport rannych trwałby wiele godzin, a w wyprawach ratunkowych musiałoby wziąć udział kilkudziesięciu ratowników.
Na najbliższy tydzień przewidywana jest ładna, jak na tę porę roku, pogoda. W dzień ma być słonecznie, prognozowane są dodatnie temperatury. Nocą temperatura w górach spadnie poniżej zera. Zła wiadomość dla narciarzy: przez najbliższy tydzień meteorolodzy nie przewidują opadów śniegu. W Tatrach szlaki są zalodzone, a wyżej zalega twardy, zmrożony śnieg pokryty warstwą lodoszreni. Warunki do wysokogórskich wędrówek są trudne. Konieczne są raki i czekan, chociaż i ten sprzęt nie uchronił turystów, którzy ulegli wypadkom w sobotę, a mieli na nogach raki i w rękach czekany (te nie wszyscy).
Adam Marasek