Za nami dłuuuuuugi majowy weekend. Pod Tatry przyjechało sporo turystów, którzy korzystając z generalnie dobrej pogody, tłumnie wyruszyli na tatrzańskie szlaki. Jak to na przełomie kwietnia i maja, mimo, że z rana pogoda zapraszała na wycieczki, w niektóre popołudnia nad Tatry nadciągały deszczowe i burzowe chmury. Kto z turystów nie sprawdził pogody, do domu docierał przemoczony, a niektórzy doświadczyli na sobie co to jest burza w Tatrach. Ratownicy mieli wyjątkowo dużo pracy.
Poniedziałek 30.04.
Tuż przed 14-tą, powiadomiono Centralę TOPR, że nad M. Okiem przewróciła się turystka, doznając potłuczeń. Ponieważ urazy okazały się niewielkie, ratownik dyżurujący w M. Oku zwiózł turystkę na Włosienicę, skąd furmanką udała się na parking na Palenicy.
O godz. 18.34 do TOPR zadzwonił turysta informując, że wraz z żoną są około 100 m od wylotu Dol. Kościeliskiej. Przed chwilą turystka upadła doznając stłuczenia głowy. Została ona karetką pogotowia przewieziona do szpitala.
Po godz. 21-szej z Hali Gąsienicowej do szpitala przewieziono turystę, który wędrując w tamtym rejonie zranił się rakiem, tak, że koniecznym okazało się szycie dość głębokiej rany.
Wtorek 01.05.
Po godz. 8.30 z Hali Gąsienicowej na Brzeziny zwieziono odwodnioną i osłabioną turystkę. Tam przekazano ją załodze karetki pogotowia.
Po godz. 10-tej na prośbę Policji sprawdzono czy w schroniskach nie meldował się Piotr W. który prawdopodobnie w celach samobójczych miał udać się w Tatry.
Po godz. 15-tej z Hali Kondratowej do szpitala przetransportowano turystę, który doznał urazu palca.
O godz. 15.24 powiadomiono TOPR, że na Szpiglasowej Przeł. znajduje się turystka, która ze względu na lęk wysokości doznała blokady psychicznej. Nie jest w stanie samodzielnie zejść do M. Oka. Z pomocą pospieszył ratownik pełniący dyżur w schronisku. W czasie dojścia na Szpiglasową Przeł. powiadomiono Centralę TOPR, że turystka poczuła się lepiej i nie potrzebuje już pomocy. Wobec tego ratownik powrócił do schroniska.
Przed godz. 17-tą ratownik z M. Oka udał się poniżej Włosienicy, gdzie na pomoc oczekiwała turystka, która doznała urazu stawu skokowego. Po udzieleniu I pomocy przetransportował ją na Palenicę Białczańską, skąd turystka własnym transportem udała się do szpitala.
Tuż po 18-tej powiadomiono TOPR, że na szlaku na Rysy, około 500 m powyżej Czarnego Stawu znajduje się turystka z urazem stawu kolanowego. Wystartował śmigłowiec. W czasie dolotu okazało się, że wypadek ma miejsce poniżej wylotu Rysy. Tam desantował się ratownik. Po udzieleniu I pomocy, założeniu trójkąta ewakuacyjnego, turystka wraz z towarzyszącym mu ratownikiem, została windą wciągnięta na pokład będącego w zawisie śmigłowca i przetransportowana do szpitala.
Środa 2.05.
Na prośbę Policji od godz. 9.50 w rejonie Dol. Białego 8-miu ratowników i pies lawinowy prowadziło poszukiwania Piotra W. W tamtym rejonie znaleziono plecak poszukiwanego z pozostawionym w nim listem pożegnalnym. Poszukiwania nie przyniosły rezultatu.
Po godz. 13-tej z M. Oka na Palenicę B. zwieziono turystkę, po ataku padaczki.
Po godz. 16-tej z Dol. Jaworzynki przetransportowano do szpital turystkę, która upadając doznała urazu głowy.
3.04. Czwartek
Po godz. 17-tej z drogim do Morskiego Oka do szpitala przetransportowano 12-letnią turystkę skarżącą się na silny ból w klatce piersiowej i problemy z oddychaniem.
4.05. Piątek
Przed 12-tą za pośrednictwem CPR powiadomiono TOPR, że nad M. Okiem w rejonie Dwoistej Siklawy znajduje się turystka z urazem stawu skokowego. Nie dotrze samodzielnie do schroniska. Z pomocą pospieszył ratownik pełniący dyżur w M. Oku, a z Centrali celem przetransportowania rannej, wyjechało 3 ratowników. Po udzieleniu I pomocy, turystkę w noszach przetransportowano do M. Oka i stamtąd samochodem przewieziono ją do szpitala.
O godz. 16.29. powiadomiono TOPR, że w Dol. Kondratowej, poniżej schroniska znajduje się turystka z urazem nogi. Z Centrali na Kondratową wyjechało 2 ratowników.
W czasie tych działań o godz. 16.40 do TOPR zadzwoniła pani informując, że przed chwilą zadzwonił do niej mąż informując, że wraz z kolegą są na Giewoncie, poraził ich piorun, będą potrzebowali pomocy. Kilkukrotne próby dodzwonienia się do turystów nie powiodły się. Wysłano im SMS-a by przez nr 112 skontaktowali się z TOPR. Poprzez szumy i trzaski spowodowane prawdopodobnie zalaniem telefonu udało się ustalić, że w wyniku porażenia turyści są mocno poparzeni. Powiadomiono załogę śmigłowca by przygotowali się do lotu w rejon Giewontu. O godz. 17.01 za pośrednictwem CPR turyści powiadomili ratowników, że nie potrzebują pomocy i będą samodzielnie schodzić na Kondratową.
W tym czasie ratownicy, którzy wyjechali na Kondratową do kontuzjowanej turystki udzielili jej I pomocy. Jeden z nich zwiózł ją do szpitala, drugi wyruszył naprzeciw schodzących z Giewontu turystów. Tuż przed 18-tą ratownik dotarł do turystów. Po oględzinach stwierdził, że skutki porażenia są na tyle poważne, że koniecznym jest transport do szpitala. Turyści się zgodzili. Z Centrali na Kondratową wyjechał samochód i 2 ratowników. O 18.42 rozpoczęto transport samochodem. W czasie zjazdu z Kondratowej o godz. 19.05 turyści zmienili zdanie, nie chcą jechać do szpitala. Podczas podpisywania druków o odmowie transportu do szpitala, jeden z turystów zasłabł i upadł na ziemię. Spowodowało to kolejną zmianę ich decyzji. O godz. 19.22 ratownicy dostarczyli ich do szpitala.
Jak się okazało, turyści dość późno zdecydowali się na wyjście na Giewont. Podczas podejścia zaczął padać deszcze i słychać było oznaki zbliżającej się burzy. Mimo to kontynuowali wejście. Gdy byli w pobliżu Krzyża poraził ich piorun. Doznali poparzeń, a jeden z nich niedowładu kończyn. Bardzo prawdopodobnym jest, że kolejne niedomagania organizmów spowodowane porażeniem ujawnią się w najbliższym czasie. Turyści mogą mówić o dużym szczęściu, że nie doznali śmiertelnych porażeń, co w masywie Giewontu jest wielce prawdopodobne.
5.05. Sobota
O godz. 12.03. do TOPR zadzwoniła turystka informując, że na Giewoncie znalazła plecak. Okazało się, że jest to plecak turystów, którzy dnia poprzedniego zostali porażeniu piorunem. Plecak dostarczono do TOPR.
O godz. 12.36 do TOPR zadzwonili taternicy informując, że podczas pokonywania grani Zadniego Kościelca, w okolicy tzw. Szafy, sporych rozmiarów skała za, którą złapał się jeden z taterników runęła mu na nogę, poważnie ją raniąc. Nie są w stanie sami się ewakuować, potrzebują pomocy. Wystartował śmigłowiec, mimo zalegających chmur jeden z ratowników desantował się powyżej taterników, kolejni desantowali się na Mylnej Przeł. Po założeniu stanowiska rozpoczęto zjazd z poszkodowanym i ewakuację drugiego ratownika w kierunku Zadniego Stawu. O godz. 15.33 ranny pod ścianą. Celem przetransportowania rannego poniżej podstawy chmur w dogodne do podebrania miejsce. O godz. 15.38 śmigłowiec dowiózł kolejnych ratowników koniecznych do pomocy w transporcie. Ratownicy desantowali się na morenie Zadniego Stawu a śmigłowiec powrócił do bazy. Rozpoczęto transport rannego nad Zadni Staw. Przed 17-tą poproszono o przylot śmigłowca, którym przetransportowano rannego taternika do szpitala. W kolejnych lotach do Zakopanego przetransportowano ratowników biorących udział w wyprawie ratunkowej.
W czasie tych działań do TOPR zadzwoniła pani informując, że jej mąż wybrał się z Kuźnic przez Świnicę do M. Oka, gdzie miał się spotkać ze znajomymi i razem z nimi wrócić na kwaterę. O godz. 11.40 był na Świnicy, a o godz. 12.40 żona miała z nim ostatni kontakt telefoniczny. Od tej pory nie ma z nim łączności. Ratownikom również nie udało się z nim telefonicznie skontaktować. W kolejnym locie po ratowników biorących udział w wyprawie po rannego taternika, śmigłowiec poleciał do 5-ciu Stawów, celem sprawdzenia z powietrza, czy poszukiwany turysta nie utknął gdzieś na stromych śniegach podczas zejścia ze Świnicy na Zawrat ( nie miał on raków i czekana). Ponieważ z pokładu śmigłowca nie dostrzeżono poszukiwanego, ze Stawów do Dol. pod Kołem zabrano dyżurującego tam ratownika, by spenetrował teren pod ścianami Gąsienicowej i Niebieskiej Turni. W czasie tych działań do TOPR zadzwoniła żona informując, ze przed chwilą zadzwonił do nie mąż informując, że zszedł Dol. Roztoki na Wodogrzmoty. Wobec tego odwołano ratownika sprawdzającego Dol. pod Kołem. Ratownicy, jak się okazało, prowadzili niepotrzebne poszukiwania, z pewnością mocno denerwowała się żona turysty. Jest zasada, że w góry nie powinno wychodzić się samotnie, zwłaszcza, gdy trasa ma prowadzić eksponowanym terenem, poprzez zalegające śniegi, do czego turysta był sprzętowo nie przygotowany. Ponadto gdy zmienia się plan wycieczki, trzeba o tym powiadomić najbliższych.
06.05. Niedziela
Tuż przed 13-tą powiadomiono TOPR, że podczas ćwiczeń technik jaskiniowych na skałkach w Dol. Lejowej, spadł około 8 m do podstawy ściany 19-letni mieszkaniec Rabki. Prawdopodobnie doznał urazu kręgosłupa. Wystartował śmigłowiec. Z jego pokładu w pobliżu miejsca zdarzenia desantowali się ratownicy. Po dotarciu na miejsce stwierdzono, że poszkodowany doznał złamanie obojczyka, żeber i prawdopodobnie stłuczenia kręgosłupa. Rannego ułożono na materacu próżniowym. Następnie w noszach francuskich przeniesiono go na pokład oczekującego w pobliżu śmigłowca i przetransportowano do szpitala. Prawdopodobnie do wypadku doszło w wyniku błędu technicznego jaki popełnił ćwiczący.
W czasie tych działań o godz. 14.03 do TOPR dotarła informacja, że w rejonie M. Oka, około 80 m powyżej szlaku okrążającego od lewej strony jezioro, natrafiono na będące w stanie znacznego rozkładu zwłoki mężczyzny. W tamten rejon udał się ratownik pełniący dyżur w M. Oku. O znalezisku powiadomiono Policję, która przejęła dalsze działania.
Na najbliższy tydzień przewidywane są opady deszczu i burze. Z reguły burze nadciągają wczesnym popołudniem, dlatego na wycieczki należy wychodzić wcześnie rano, by przed burzą dotrzeć do miejsca zamieszkania lub schroniska. Przed wyruszeniem w góry należy zapoznać się z aktualną prognozą pogody i w stosunku do niej planować wycieczki.
Adam Marasek