Ostatni tydzień 2018 roku. Pogodowo zmienny. Opady śniegu, mróz, ocieplenie, silny wiatr, gęste mgły ograniczające widoczność, taka pogodowa przeplatanka panowała w Tatrach. Na Podhalu podobnie, z tym że w większość dni zamiast opadów śniegu okresowo padał deszcz. Mimo zasypanych szlaków, ograniczoną przez mgły widoczność w Tatrach pojawiło się sporo turystów, którzy mieli problemy orientacyjne. Ratownicy nie poświętowali.
Poniedziałek 24.12.
O godz. 13.35 do TOPR zadzwonił turysta informując, że w 7-mio osobowej grupie schodzili z Liliowego w kierunku Hali Gąsienicowej . Pobłądzili we mgle, nie mogą odnaleźć zasypanego szlaku, proszą o pomoc. Z Hali Gąsienicowej w kierunku turystów wyruszył dyżurujący tam ratownik a z Centrali do pomocy w poszukiwaniach wyjechało 2 ratowników. O godz. 15.03 ratownik, który wyruszył z Hali dotarł do zagubionych turystów i przed 16-tą doprowadził ich do schroniska.
W czasie tych działań, za pośrednictwem aplikacji „ Na Ratunek” z Centralą TOPR skontaktował się turysta informując, że jest na szlaku pomiędzy Grzesiem a Rakoniem, pobłądził w gęstej mgle, jest bardzo zmęczony, łapią go silne skurcze nóg, nie da rady o własnych siłach dotrzeć do schroniska. Turysta podał swoje namiary GPS. Z Centrali na Chochołowską wyjechało 12 ratowników. O godz. 18.03 ratownicy dotarli do oczekującego na pomoc turysty. Po napojeniu gorącą herbatą założono mu rakiety śnieżne i przed 20-tą doprowadzono do schroniska na Chochołowskiej. Po krótkim odpoczynku zwieziono go samochodem na Siwą Polanę, gdzie miał się przesiąść do swojego samochodu. Ponieważ samochód mu zamarzł i nie mógł go uruchomić, ratownicy odwieźli go na kwaterę w Kirach. Jak się okazało turysta dość późno bo około 11-tej wyruszył samotnie w kierunku Rakonia. Idąc pieszo przecierał zasypany szlak, co jakiś czas wpadając w głębokie zaspy. Duży wysiłek włożony w torowanie w głębokim śniegu doprowadził do skurczy Na dodatek we mglę pobłądził. Wyprawa ratunkowa przebiegała w trudnych warunkach pogodowych, przy mrozie i silnym wietrze i ograniczonej do kilku m widoczności. W takich warunkach nie powinno się, zwłaszcza samotnie wyruszać na takie wycieczki.
O godz. 20.49 recepcjonista z Murowańca zadzwonił do TOPR z informacją że do tej pory nie powrócił z wycieczki 23-letni turysta z Częstochowy, który około 10-tej rano wyruszył samotnie z zamiarem wyjścia na Kasprowy lub nad Czarny Staw i dalej w kierunku Zawratu. W pokoju pozostawił swoje rzeczy w tym czołówkę. Podano ratownikom nr telefonu turysty. Próby dodzwonienia się nie powiodły się ( jego telefon dzwonił- turysta nie odbierał). Rozpytano turystów w Murowańcu, jedni z nich potwierdzili, że podobnie ubranego turystę widziano jak podchodził w kierunku Kasprowego, ale nie byli pewni czy to był poszukiwany. Poproszono policję o namierzenie jego telefonu. Sprawdzono czy Słowaccy ratownicy nie udzielali pomocy poszukiwanemu turyście.
Wtorek 25.12.
Rano na poszukiwania w rejonie Hali Gąsienicowej wyruszyło 13 ratowników, którzy podzieleni na zespoły sprawdzali Zawrat, Kozią Dolinkę, , Karb, Świnicką Kotlinkę i Dol. Pańszczycy. W czasie poszukiwań policja przekazała informację, że jego telefon logował się do BTS w Murowańcu a o 13-tej do BTS na Kasprowym w kierunku Murowańca. Ratownicy doszli do wniosku, że turysta może być w tamtym rejonie lub zgubił telefon, tym bardziej, że Słowacy potwierdzili, że telefon poszukiwanego nie logował się do ich BTS-ów. Z Centrali w rejon Świnicy wyruszyła 4-osobowa grupa ratowników, z zadaniem sprawdzenia tego rejonu. O godz. 15.20 do ratowników dotarła informacją, że poszukiwany z obcego telefonu do swojego kolegi przesłał informację, że jest na dworcu…… w Liptowskim Mikulaszu. Poproszono słowacką Policję, by sprawdzili czy na dworcu w Mikulaszu rzeczywiście znajduje się poszukiwany turysta. O godz. 17.20 od Słowaków otrzymano informację, że policja nie odnalazła na dworcu w Mikulaszu poszukiwanego. Ze względu na zapadający zmrok i trudne warunki jakie panowały podczas poszukiwań, ratownicy powrócili do Centrali. O godz. 20-tej do TOPR zadzwonił poszukiwany informując, że jest cały i zdrowy. W rozmowie udało się ustalić, jak doszło do całego zdarzenia. Turysta około 10-tej wyszedł z Murowańca i udał się w rejon Kasprowego. Po drodze zgubił telefon, o czym zorientował się dość późno. We mgle dotarł na grań, nie wiadomo czy w rejonie Suchej Przeł. czy na Liliowym, tam pomyliły mu się kierunki i zamiast schodzić z powrotem na Halę zszedł do Dol. Cichej. Tam brodząc w śniegu dotarł, prawdopodobnie rano do Podbańskiej. Zamiast stamtąd zadzwonić, z leśniczówki lub hotelu do Murowańca lub TOPR-u na drodze złapał jakąś okazję i dojechał do Liptowskiego Mikulasza. Tam pożyczył od kogoś telefon i przesłał tylko informację do kolegi w Polsce. Na dodatek gdzieś się schował na dworu tak, że nie odnalazła go słowacka policja. Na kanwie tego zdarzenia znów widać, że szereg popełnionych przez turystę błędów: samotne wyjście w trudnych warunkach na wycieczkę, nie pozostawienie w recepcji schroniska informacji gdzie zamierza iść i kiedy wrócić, zgubienie telefonu, słaba znajomość topografii, wreszcie dziwne zachowanie i nie poinformowanie o swoim położeniu recepcji schroniska, najbliższych, czy TOPR-u skutkowało tym, że kilkunastu ratowników, w trudnych warunkach przy ograniczonej widoczności i zagrożeniu lawinowym prowadziło niepotrzebne poszukiwania. Ponadto do poszukiwań zaangażowano ratowników HZS, polską i słowacką policję.
Czwartek 27.12.
Po godz. 17-tej z Kotła Goryczkowego do Kuźnic przetransportowano skuterem narciarza, który doznał urazu nogi.
Piątek 28.12.
O godz. 10.14 za pomocą aplikacji „ Na ratunek” do TOPR dotarła informacja, że na szlaku pomiędzy Grzesiem a Rakoniem zasłabła 37-letnia turystka, Wystartował śmigłowiec, ze względu na kiepskie warunki nie było możliwości desantu ratowników w pobliżu turystki. Śmigłowiec powrócił do bazy. Kolejnym lotem dowiózł na Polanę Chochołowską 5-ciu ratowników ze sprzętem do transportu, którzy na nartach udali się w rejon wypadku. O 11.51 ratownicy dotarli do turystki. Okazało się, że turystka skarży się na silne dolegliwości gastryczne. Po udzieleniu I pomocy turystkę włożono do noszy Skeed i rozpoczęto transport w kierunku schroniska, gdzie dotarto o 13.57. Tam turystka odmówiła transportu do szpitala, postanowiła pozostać w schronisku.
W czasie tych działań, powiadomiono TOPR, że na szlaku do Jaskini Raptawickiej znajduje się turysta z urazem nogi. Z Centrali do Dol. Kościeliskiej wyjechało dwóch ratowników, którzy przetransportowali kontuzjowanego do szpitala.
Niedziela 30. 12.
Po godz. 10-tej z Kondratowej przetransportowano do szpitala turystkę, która doznała urazu stopy.
Na pierwszy Noworoczny tydzień w Tatrach przewidywane są dość intensywne opady śniegu. Może go spaść , jeśli prognozy się sprawdzą, od 50 do 80 cm. Opady mają być połączone z dość silnym wiatrem. Należy spodziewać się wzrostu zagrożenia lawinowego i zasypanych szlaków. Przed wyruszeniem w góry należy zapoznać się z aktualnie ogłoszonym stopniem zagrożenia lawinowego, prognozą pogody i warunków panujących na tatrzańskich szlakach.
W nadchodzącym Nowym 2019 roku ratownicy TOPR życzą mieszkańcom Podhala, turystom i narciarzom spełnienia marzeń, udanych pobytów w Tatrach , bezpiecznych wędrówek i zjazdów.
Adam Marasek