Minął kolejny prawie bezśnieżny tydzień. Alpy zasypane, Rosja zasypana a nam pozostało spoglądać na błękitne niebo i prosić o śnieg. Dobrze, że niektórym stacjom narciarskim udało się zaśnieżyć część tras, tak, że najbardziej spragnieni nart narciarze mieli gdzie rozpocząć sezon. W Tatrach niewiele śniegu , sporo zalodzonych traw i skał. Takie warunki były przyczyną kilku wypadków do jakich doszło w ten weekend.
Sobota 12.12.
Tuż po 10-tej powiadomiono Centralę TOPR, że w Wąwozie Kraków przy drabince, turystka została ugodzona w głowę spadającym kamieniem. Nie straciła przytomności, ale mocno krwawi. Z Centrali do Dol. Kościeliskiej wyjechało dwóch ratowników, którzy przed 11-tą dotarli do oczekującej na pomoc turystki. Po zaopatrzeniu turystkę wyprowadzono z Wąwozu i samochodem przewieziono do szpitala.
Po godz. 16-tej ratownik pełniący dyżur w M. Oku zwiózł na Palenicę turystkę, która doznała urazu stawu skokowego. Stamtąd własnym transportem miała udać się do szpitala.
Niedziela 13.12.
O godz. 10.20 powiadomiono Centralę TOPR, że na szlaku z Kasprowego na Halę Gąsienicową, około 200 m poniżej Suchej Przeł. w wyniku poślizgnięcia i upadku, turysta złamał nogę. Wystartował śmigłowiec. Z jego pokładu w pobliżu turysty desantowali się ratownicy, którzy przystąpili do udzielenia I pomocy. Turystę włożono do noszy francuskich, w których wraz z towarzyszącym mu ratownikiem został windą wciągnięty na pokład będącego w zawisie śmigłowca i przetransportowany do szpitala.
W czasie tych działań ratownik pełniący dyżur w Dol. Chochołowskiej poprosił o transport turystki, której dolegliwości wymagały wizyty w szpitalu. Z Centrali do schroniska wyjechał jeden ratownik, który, przed 12-tą przetransportował turystkę na SOR.
Po godz. 12.30 powiadomiono ratowników, że na Drodze Klisia w Kościelcowym Kotle doszło do wypadku taternickiego. Prowadzący wyciąg odpadł i w wyniku uderzenia skały doznał obrażeń. Wystartował śmigłowiec. Z jego pokładu nad wiszącego na linie taternika desantował się jeden z ratowników , który zbudował stanowisko. Do niego opuszczony został drugi ratownik, który następnie opuścił na linie kolegę do rannego taternika. Ratownik rozpoczął udzielanie I pomocy. W Tym czasie śmigłowiec poleciał zatankować.
Po zaopatrzeniu, taternik został zapakowany do noszy. W tym czasie doszło do kolejnego wypadku o czym poniżej. Po przylocie śmigłowca taternik wraz z towarzyszącym mu ratownikiem został bezpośrednio ze ściany podebrany windą, wciągnięty na pokład śmigłowca i przetransportowany do szpitala. Jak doszło do wypadku. Prowadząc kolejny wyciąg taternik odpadł wyrywając po drodze przelot ( przeloty?). Partner zaasekurował go, tak, że taternik zawisł na linie około 4 m nad stanowiskiem. W wyniku około 20 m lotu doznał chwilowej utraty przytomności, urazu ręki, mocnych otarć i potłuczeń.
W czasie gdy śmigłowiec tankował paliwo, przed godz. 13.50 powiadomiono Centralę TOPR o wypadku w rejonie Buli pod Rysami. W tamten rejon wystartował śmigłowiec zabierając spod Centrali 4 ratowników, którzy desantowali się w rejonie Buli. Stamtąd śmigłowiec poleciał do Kotła Kościelcowego po rannego taternika. W tym czasie ratownicy udzieli I pomocy ratowanemu turyście. Włożyli go do materaca próżniowego i do noszy. Nadleciał śmigłowiec. Turysta wraz z towarzyszącym mu ratownikiem został windą wciągnięty na pokład będącego w zawisie śmigłowca i przetransportowany do szpitala. Jak doszło do wypadku? Turysta powyżej Buli wchodził na Rysy Rysą. Będąc mniej więcej w 2/3 wysokości Rysy, zaczął się zsuwać śnieżno skalnym terenem uderzając po drodze w wystające głazy. Zatrzymał się na wysokości Buli pod Rysami. W wyniku około 400 m upadku doznał poważnych urazów głowy, kręgosłupa, mocnych potłuczeń. Turysta mimo poważnych obrażeń może mówić o sporym szczęściu, że w takich warunkach przeżył upadek.
Na najbliższy tydzień nie należy się spodziewać opadów śniegu. Wygląda na to, że nocne ujemne temperatury pozwolą na zaśnieżanie kolejnych tras na stacjach narciarskich, na których przy zachowaniu obostrzeń związanych z pandemią, będzie można pojeździć na nartach. W Tatrach zalega niewiele śniegu. Na szlakach jest sporo zalodzonych miejsc ( traw i skał). Nie są to bezpieczne warunki do wędrówek. Ostatnie wypadki pokazują, że nawet raki i czekan nie zapewnią bezpieczeństwa, jeśli nie posiadamy odpowiednich umiejętności w posługiwaniu się tym sprzętem.
Adam Marasek