To był w Tatrach pogodowo wyjątkowo zmienny tydzień. Najpierw piękna zima i spory mróz, później wiatr halny wiejący po graniach z prędkością przekraczająca 100 km/godzinę, ocieplenie, opad deszczu i deszczu ze śniegiem a na koniec ochłodzenie i opad śniegu połączony z dość silnym wiatrem. Przy tak zmiennych i lawinotwórczych warunkach TOPR ogłosił III stopień zagrożenia lawinowego. Mimo trudnych warunków sporo osób wędrowało po górach. Niektórzy z nich mieli problemy orientacyjne a wędrówka po zsypanych śniegiem szlakach i nawianych przez wiatr zaspach powodowała utratę sił.
Wtorek 19.01.
Przed godz. 16-tą do TOPR zadzwonił jeden z dwójki turystów informując, że wyszli z Kuźnic z zamiarem dotarcia na Kasprowy i zjechania z powrotem kolejką. Trudne warunki: zasypany szlak, zaspy spowodowały, że wędrówka się przedłuża i nie zdążą na ostatnią kolejkę. Ponadto brak im już sił do dalszego podejścia. Proszą o pomoc. Dzięki aplikacji „Ratunek” ustalono, że znajdują się w rejonie Suchej Czuby. Poproszono by zawrócili i po własnych śladach zaczęli schodzić w kierunku Myślenickich Turni, oraz gdyby mieli problemy z zejściem powiadomili Centralę TOPR. Okazało się, że o 17.20 turyści bezpiecznie dotarli do Kuźnic.
Środa 20.01.
Tuż przed 17-tą do TOPR dotarła informacja, że dwoje dorosłych i dwoje 9-cio letnich dzieci utknęło na zasypanym i zawianym śniegiem szlaku narciarskim z Myślenickich Turni do dolnej stacji wyciągu na Goryczkowej. Są zmęczeni a dzieci coraz bardziej się boją. Turyści proszą o pomoc. Z Centrali na Myślenickie Turnie wyruszyło dwóch ratowników i pies lawinowy. Przed godz. 18-tą ratownicy dotarli do turystów. Wyprowadzono ich na Myślenickie Turnie i pojazdem terenowym zwieziono do Kuźnic.
Czwartek 21.01.
Po godz. 17.30 do TOPR zadzwonili zaniepokojeni rodzice, którzy poinformowali, że nie mają kontaktu ze swoim 26-cio letnim synem, który wyruszył z Kir na Ciemniak. O 13.30 wysłał im SMS-a, że ze względu na trudne warunki zawraca i po swoich śladach zaczyna schodzić w kierunku Zahradzisk. Próby telefonicznego kontaktu z turystą nie powiodły się. Poproszono policję o namierzenie jego telefonu. W czasie tych działań do TOPR ponownie zadzwonili rodzice informując, że przed chwilą zadzwonił do nich syn informując, że jest bezpieczny i nie potrzebuje pomocy.
Po godz. 18.20 do TOPR zadzwonił turysta informując, że od dłuższego czasu ma problemy orientacyjne pomiędzy Kopą Kondracką a Małołączniakiem. Od dłuższego czasu krąży po własnych śladach. Próba przesłania i zainstalowania aplikacji „Ratunek” nie powiodła się. Poproszono go by uruchomił Google map. Dzięki tej aplikacji okazało się, że znajduje się on w pobliżu Małołąckiej Przeł. Turysta postanowił dzięki tej aplikacji dotrzeć na Kopę Kondracką. Nie udało się nawiązać z turystą ponownego kontaktu telefonicznego. Jego telefon nie odpowiadał. O godz. 20-tej od kolegi turysty ( z którym nawiązał on kontakt) do ratowników dotarła informacja, że turysta wykopał jamę śnieżną i w niej oczekuje na pomoc. Z Centrali w rejon Małołąckiej Przeł. wyruszyło 3 ratowników, którzy o 23.10 dotarli na Małołącką Przeł. Tam wystrzelili racę i nawiązali kontakt głosowy z turystą. Po kilku minutach dotarli do niego. Okazało się , że jest on w dobrej formie. Założyli mu detektor lawinowy i sprowadzili na Halę Kondratową i dalej zwieźli go do Zakopanego. O godz. 1.40 ratownicy powrócili na Centralę.
Sobota 23.01.
Po godz. 9.45 powiadomiono Centralę TOPR że na drugim skrócie na drodze do M. Oka zasłabła i po chwili straciła przytomność 18-letnia turystka. W tam ten rejon z M. Oka wyjechał dyżurujący tam ratownik. Gdy dotarł na miejsce okazało się, że dziewczyna odzyskała przytomność, powiedziała że już dobrze się czuje i odmówiła dalszej pomocy.
Po godz. 14-tej do TOPR zadzwonił mąż informując, że na drodze do M. Oka, około 1,5 km od schroniska, jego żona upadając doznała urazu stawu skokowego. Nie da rady samodzielnie dalej się poruszać. Z pomocą pospieszył pełniący tam dyżur ratownik. Po dotarciu na miejsce i udzieleniu I pomocy zwiózł poszkodowaną na Palenicę, skąd własnym transportem miała udać się do szpitala.
Niedziela 24.01.
Po godz. 13-tej ratownik sprawdzający w terenie zagrożenie lawinowe, zauważył, że spod Liliowego w kierunku Zielonego Stawu spadła sporych rozmiarów lawina. Ponieważ w tym rejonie wcześniej widział on turystów, powiadomił o lawinie Centralę TOPR a sam zaczął detektorem sprawdzać lawinisko. Wkrótce na lawinisko dotarła z Hali i Kasprowego grupa ratowników. Przeszukano lawinę detektorami i systemem Recco, którego detektor namierzył sygnał. Po dokładnym namierzeniu miejsca skąd dochodził sygnał, rozpoczęto sondowanie i kopanie. Po około 3 m. warstwą śniegu natrafiono na gruncie na czapkę z metalowym znaczkiem, który odbijał wysyłany sygnał. Mimo wykonanej niepotrzebnej, jak się okazało pracy, ratownicy byli zadowoleniu, że lawina nie zasypała żadnego turysty.
Po godz. 20.20 do TOPR zadzwonił mężczyzna informując, że nie ma kontaktu z bratem, który tego dnia miał ze znajomym udać do Żlebu Kulczyńskiego. Brat ma dwa telefony. Jeden telefon nie odpowiada, a drugiego nikt nie odbiera. Ratownicy na oba numery wysłali SMS-a z prośbą o kontakt. W międzyczasie sprawdzono okoliczne schroniska- poszukiwany tam się nie meldował. Brat udał się do mieszkania poszukiwanego i znalazł tam pozostawiony jeden telefon. Na Centrali na poszukiwania zaczęli zbierać się ratownicy. Gdy mieli wyruszać na Halę Gąsienicową, do TOPR zadzwonił poszukiwany informując, że wyładował mu się telefon i nie dopiero teraz oddzwania do TOPR. Nic mu niej jest, cały i zdrowy wraca do domu. Wobec tego odwołano ratowników.
Na najbliższy tydzień w Tatrach przewidywane są opady śniegu, które okresowo mogą być intensywne. Pod koniec tygodnia należy spodziewać się dość silnego wiatru.
Ze względu na opady śniegu i mało stabilną, ze względu na wcześniejsze ocieplenie, starą warstwę śniegu, należy liczyć się z zagrożeniem lawinowym. Przed wyruszeniem w Tatry należy zapoznać się z aktualną prognozą pogody, ogłoszonym stopniem zagrożenia lawinowego, warunkami panującymi na szlakach i dopiero po ich analizie podejmować jakąkolwiek górską działalność.
Adam Marasek